Lost Party 2021
W zeszłym tygodniu, 8-11 lipca 2021, odbyło się Lost Party 2021 i pierwszy raz w życiu wziąłem udział w imprezie demoscenowej. Daleko poza strefą komfortu domowego nerda, mocno w nieznane. Wiedziałem tylko, że są logotypy wszystkich najpopularniejszych 8-bitowców w Polsce 😀
Impreza miała dość luźną i głównie wieczorową agendę. Przede wszystkim była to okazja by poznać/spotkać innych użytkowników 8-bitowców w Polsce, usłyszeć koncert Katoda,
Wszystkie atrakcje i wyniki można wciąż obejrzeć na nagranym streamie na YT, dostępnym też na stronie.
Zobaczyliśmy tam konkursy na grafikę, muzykę, intro i demona 8-bitowce, a także – a może przede wszystkim – dwie świetne, całkiem nowe gry na Atari, The Last Squadron oraz Flob.
Wartość artystyczna niektórych prac graficznych była niesamowita! Zdarzyły się też doskonale zilustrowane żarty polityczne – oto praca “już teraz nie trzeba się go już bać” na Atari XL/XE niepodpisanego autora:
Prace muzyczne wszystkie były na wysokim poziomie. Polecam odsłuchanie w wolnej chwili fragmentu streama, gdzie są prezentowane! Nie mniej imponujące jest, co ludzie potrafią zrobić/zamknąć w 256 bajtach pamięci (np. animacje blobów a’la heatmapa albo pełne kolorów geometryczne hipnotyzery ;-)).
Z rzeczy “merytorycznych”, wyjątkowo ciekawe były dwie wspomniane wcześniej gry.
The Last Squadron to strzelanka już określana, jak widziałem, jako najlepsza w 40-letniej historii Atari, w której sterując myśliwcem staramy się pokonać hordy statków i zabudowań przeciwnika. Odbył się konkurs na najwyższy wynik, wygrał Oswald zdobywając ponad 50000 punktów, ja ze swoim 7.4k w najlepszym wypadku mogę się schować i nie wracać. Polecam w razie trudności wypróbowanie różnych joysticków i padów, gra niesamowicie wciąga.
Flob jest zupełnie innego typu grą, bardziej statyczną i wymagającą więcej sprytu (ale często nie mniej zręczności). Jesteśmy w niej malutkim różowym glutkiem szlamu, który by przeżyć musi zbierać kolejne kropelki szlamu, a jego celem jest znalezienie receptury na wyprodukowanie go więcej i życie wieczne (i opanowanie świata). Pierwszymi słowami człowieka odstępującego miejsce przy padzie było “nie wiem, jak się skacze”. Otóż chodzi się, ale… się nie skacze. W tej grze możemy jedynie odwrócić świat do góry nogami i spadać grawitacyjnie w kierunku, który przed chwilą był górą. Wymaga to dużo myślenia, wyobraźni, manewrowania w locie, pamiętania też niestety, co czeka nas na końcu danego upadku. Gra jest wymagająca i po prostu musiałem kupić pudełko, mimo, że Atari jeszcze akurat w kolekcji nie mam :-). W komplecie dostałem małą porcję różowego glutka oraz… zdjęcie z ekipą twórców/producenta 😀
Jest też druga część uczestnictwa w tego typu imprezie – ta, której jako introwertyk się szczególnie obawiałem, ale nie mniej doceniłem. Ludzka.
Nie miałem pojęcia, na co się piszę i jak ta impreza będzie wyglądać. Jak to sam organizator na zakończenie określił, jest to “spotkanie kolegów, którzy się przeważnie i tak wszyscy znają” i “impreza 40-letnich facetów z 30-letnimi komputerami” (obawiam się, że ten tekst ma już co najmniej 5-10 lat, sądząc po wieku komputerów). Ale nie jest to jednak grono zamknięte, a ludzi będących tam po raz pierwszy było więcej (pozdrowienia dla Czarka i Magdy!). Mogłem się też przekonać, jak wygląda z bliska Katod, jak rajcują Lotharka urocze dziewczęta w czapkach z podnoszącymi się uszkami (ha!), jak istotną częścią grillowania kiełbaski jest polanie jej nestea oraz dowiedzieć się, że nie byłbym mniej zestresowany pracą i nie przynosiłbym jej do domu mniej, gdybym był sprzedawcą zza lady.
Wszystkim ludziom, z którymi zamieniłem tam słowo serdecznie dziękuję. Zwłaszcza Kamilowi “Gorghowi” za rozpoznanie mnie i uświadomienie, że projekt RetroFun.PL jest rozpoznawalny przez kogokolwiek już teraz, Argaskowi za zabawianie, czestowanie podejrzanymi alkoholami i “zaopiekowanie”, Czarkowi i Magdzie za towarzystwo i rozmowy i przede wszystkim, henzelkowi ;3 za namówienie mnie, by nie rezygnować z wyjazdu i wsparcie all the way through.
The pleasure is/was mine ;3